W dniu wczorajszym tj 6.11.2020 r. pożegnaliśmy naszego wieloletniego wolontariusza Staszka, który do końca swoich dni służył drugiemu…
Stasiu, zapominając o sobie zawsze był dla innych. Uśmiechnięty, choć przez łzy, każdego dnia i gdy trzeba było także w nocy, opiekował się tymi, którzy sami nie dawali rady.
Stasiu od wielu lat posługiwał w naszym hospicjum i długi czas był bardzo aktywny.
Wspomnienia wolontariuszy:
„Pomimo, iż los go nie szczędził, nie odmawiał pomocy, a nawet gdy trzeba było, to i nocny wypoczynek poświęcał i pomagał innym…”
„Lubił jeździć na nartach i każdego roku spieszył do Matki Częstochowskiej, by się Jej pokłonić i dziękować. Jak to mówią: człowiek – dusza.”
„Kiedyś w rozmowie przyznał: Ja nie mam czasu dla siebie. Pomimo tylu problemów jakie miał na co dzień, zawsze był pogodny i uśmiechnięty. A gdy przechodziłam niedawno chorobę, pocieszał mnie i mówił, że będzie dobrze, a dziś…”
„Pamiętam, kiedyś ks Krzysztof zabrał nas do Piekar Śl, tam poznałem Staszka i zrobił na mnie ogromne wrażenie – nie tylko jako wolontariusz, ale także jako mąż. A może przede wszystkim… Pokazał, jak nie tylko w zdrowiu być dobrym dla siebie, ale także w chorobie.”
„Stasiu swoim życiem bardzo dobrze zdał egzamin z miłości do bliźniego.”
Dziękujemy Ci Stasiu za Twoje tak rzadkie już człowieczeństwo, za empatię, którą zarażałeś innych, za gotowość służenia, za każde słowo.
Dziękujemy po prostu za to, że byłeś.
Nie mówimy żegnaj, ale do zobaczenia…